Sytuacja powodziowa w Głuchołazach, położonych w województwie dolnośląskim, przybrała dramatyczny obrót. Zerwane mosty, przerwane wały przeciwpowodziowe oraz konieczność ewakuacji mieszkańców sprawiają, że miasto znajduje się w stanie alarmowym. Trudne warunki na miejscu wymagają natychmiastowej reakcji służb ratunkowych, a sytuacja wciąż się pogarsza.
W niedzielę wody rzeki Białej Głuchołaskiej zniszczyły tymczasowy most na drodze krajowej nr 40, kluczowy dla ruchu w regionie. Most miał pełnić funkcję przeprawy do czasu zakończenia budowy nowej konstrukcji. Pomimo wysiłków strażaków oraz mieszkańców, aby zabezpieczyć most przed naporem wód, żywioł okazał się zbyt silny. Burmistrz miasta, Paweł Szymkowicz, już wcześniej ostrzegał przed niebezpieczeństwem. Według jego słów, poziom rzeki podniósł się do tego stopnia, że woda zaczęła zalewać okolice mostu, grożąc poważnymi zniszczeniami.
Ratownicy próbowali wzmacniać most, jednak woda przerwała wały ochronne, zalewając miasto. Zerwanie mostu spowodowało dodatkowe niebezpieczeństwo, ponieważ drewniane elementy konstrukcji mogły zablokować przepływ wody i zwiększyć ryzyko powodzi. Uszkodzeniu uległa również nowo budowana przeprawa, ale skala zniszczeń jest wciąż nieznana.
Ewakuacja mieszkańców i walka o ratowanie szpitala
Po przerwaniu wałów woda zaczęła zalewać miasto, w tym jego centralne części, takie jak rynek. Sytuacja stała się na tyle poważna, że lokalne władze wydały pilny apel o samoewakuację. Mieszkańcom zalecono opuszczenie niżej położonych terenów i schronienie się w szkołach numer 2 i 3, które zostały przygotowane na przyjęcie osób zagrożonych przez wodę.
W mieście nie ma prądu, a komunikacja telefoniczna została sparaliżowana. Strażacy walczą o uratowanie szpitala, który jest szczególnie zagrożony – woda wdarła się do piwnic budynku, a straż pożarna próbuje ją wypompować.
W związku z utrudnieniami w transporcie i brakiem możliwości dotarcia do części miejscowości, zdecydowano się na użycie śmigłowców, które mają pomagać w ewakuacji ludności. W najbliższych dniach przewiduje się dalszy napływ wód, co może jeszcze pogorszyć sytuację.
Kłodzko i inne regiony także pod wodą
Trudna sytuacja powodziowa nie ogranicza się wyłącznie do Głuchołaz. W Kłodzku, oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów, również doszło do poważnych zalań. Zalana została część starego miasta, a poziom wody sięgał nawet kilkudziesięciu centymetrów. Ponad 1600 mieszkańców zostało ewakuowanych, a prawie 20 tysięcy osób pozostaje bez prądu. Powódź wdarła się także do ośrodka sportu i rekreacji, który znajduje się teraz metr pod wodą. Mieszkańcy porównują obecną sytuację do pamiętnej powodzi z 1997 roku, która również spustoszyła te tereny.
W innych częściach regionu, takich jak Nysa i Czechowice-Dziedzice, wały przeciwpowodziowe nie wytrzymały naporu wody. Drogi stały się nieprzejezdne, a lokalne władze apelują o ostrożność i unikanie zbędnych podróży. W Jeleniej Górze zamknięto szkoły, przedszkola i żłobki, aby zminimalizować zagrożenie dla mieszkańców. Na miejscu działa wojsko, a strażacy nieustannie monitorują sytuację i dostarczają niezbędną pomoc.
Powódź w Głuchołazach. Perspektywy na najbliższe dni
Prognozy nie napawają optymizmem – przewiduje się dalsze wzrosty poziomu wód, szczególnie z powodu napływu rzek z Czech. Lokalni urzędnicy i służby ratunkowe są w stanie pełnej gotowości, jednak ilość zniszczeń i skala zalewów wciąż rośnie. Burmistrzowie dotkniętych miast apelują do mieszkańców o stosowanie się do zaleceń ewakuacyjnych oraz pozostawanie w bezpiecznych miejscach.
Czytaj więcej: Prokuratura bada wypadek policyjnej limuzyny na autostradzie A1
PAP/Polskie Radio/mn