Rybacy z Oksywia na skraju upadku – paradoks polityki (FOTO: gdynia.pl)

Rybacy z Oksywia na skraju upadku – paradoks polityki

Oksywie, niegdyś jedna z kluczowych dzielnic Gdyni, znana z tradycji rybackich, stoi obecnie w obliczu paradoksu. Z jednej strony władze chcą zachować kutry rybackie jako symbol dziedzictwa, inwestują w modernizację przystani i organizują festyny, które mają podkreślać znaczenie tego zawodu dla lokalnej społeczności. Z drugiej strony, przepisy narzucane przez Komisję Europejską oraz krajowe ograniczenia połowów, w tym szczególnie rygorystyczne limity na dorsza i śledzia, sprawiają, że rybacy tracą pracę. Rybacy z Oksywia są na skraju upadku.

Takie działania prowadzą do absurdu: z jednej strony celebrujemy przeszłość, a z drugiej – unicestwiamy przyszłość rybołówstwa.

Oksywskie kutry jako symbol dziedzictwa

Władze miasta Gdyni przejmują i remontują stare kutry rybackie, które zostały pocięte na części i planują je złożyć w taki sposób, by nie mogły już być używane do połowów. Ma to na celu symboliczne upamiętnienie tradycji rybackiej Oksywia. W wielu wypowiedziach przedstawicieli urzędu miejskiego, np. Łukasza Kobusa z Urzędu Miasta Gdyni, pojawia się podkreślenie znaczenia zachowania tych kutrów jako pamiątki po dawnych rybakach .

Problem jednak w tym, że takie działania są jedynie pustymi gestami. Rybacy, których kutry mają stać się pomnikami, tracą swoje źródło utrzymania. Od lat zmagają się z coraz większymi ograniczeniami prawnymi, które praktycznie uniemożliwiają im prowadzenie działalności. Kiedy miasto prezentuje swoje plany związane z przekształceniem kutrów w „pamiątki”, rodzi się pytanie: czy urzędnicy w ogóle rozumieją, co oznacza prawdziwa ochrona dziedzictwa?

Rybacy z Oksywia. Przepisy kontra codzienność

Jednym z głównych problemów, przed którymi stoją rybacy z Oksywia, jest wprowadzenie przez Komisję Europejską coraz bardziej restrykcyjnych limitów połowowych na Bałtyku. Od 2020 roku obowiązuje całkowity zakaz połowu dorsza, który dla wielu rybaków był kluczowym gatunkiem. Mimo tych zakazów populacja dorsza nadal nie wykazuje oznak odbudowy, co spowodowało, że KE proponuje dalsze zmniejszenie kwot połowowych. Dla zachodniego Bałtyku planuje się redukcję o 73 proc., a dla wschodniego aż o 68 proc.

Nie tylko dorsz, ale i inne gatunki ryb są objęte surowymi ograniczeniami. Na przykład śledź, kolejny kluczowy dla bałtyckich rybaków gatunek, również podlega restrykcjom. Choć w centralnym Bałtyku liczebność śledzia wzrosła, zachodnia część morza boryka się z poważnym spadkiem populacji.

Czytaj też: Środki z KPO mają pomóc w neutralizacji zagrożeń na dnie Bałtyku

Rybacy z Oksywia na skraju upadku – paradoks polityki (FOTO: gdynia.pl)
Rybacy z Oksywia na skraju upadku – paradoks polityki (FOTO: gdynia.pl)

Logika bez logiki: remonty nabrzeży i ograniczenia połowów

W międzyczasie władze lokalne z dumą otwierają nowoczesne przystanie, takie jak ta na Oksywiu. Niedawno, bo w 2018 r. zakończono kolejny etap rozbudowy przystani rybackiej, na którą wydano ponad 3,6 mln złotych. Nowa infrastruktura, w tym elektryczne urządzenia do wodowania łodzi, oświetlenie i monitoring, ma służyć rybakom.

Czy jednak jest to inwestycja w przyszłość, skoro w praktyce rybacy nie mają czego łowić?

Nowoczesne przystanie stoją niemal puste, bo ograniczenia połowów i ekonomiczne problemy związane z działalnością w sektorze rybołówstwa sprawiają, że wielu rybaków nie ma już szans na utrzymanie się z tego zawodu. Władze remontują nabrzeża, a jednocześnie doprowadzają do sytuacji, w której nie ma kogo ani czego na nich eksponować.

🌊 Zobacz ruch statków w portach nad Zatoką Gdańską 🌊

🌟 Sprawdź aktualny ruch statków i bądź na bieżąco z wydarzeniami na wodach Zatoki Gdańskiej! 🌟

Wsparcie dla rybaków – puste obietnice?

W odpowiedzi na kryzys, polski rząd przygotował projekt ustawy mającej na celu wsparcie dla armatorów, którzy ponoszą straty w wyniku zakazu połowu dorsza. Wsparcie finansowe będzie udzielane tym, którzy zdecydują się na złomowanie swoich jednostek pływających, ich wycofanie z eksploatacji lub przekazanie ich urzędom administracji publicznej .

Jednak pomoc ta jest zaledwie plasterkiem na otwarte rany. Dla wielu rybaków oznacza to definitywny koniec działalności, a nie faktyczne wsparcie w kontynuowaniu pracy. Otrzymanie rekompensaty za zezłomowanie kutra to raczej symboliczny gest, który nie rozwiązuje problemu głębokiego kryzysu w branży rybackiej.

Dla mieszkańców Oksywia, którzy od pokoleń trudnili się rybołówstwem, takie wsparcie to bardziej wyrok niż szansa na przetrwanie.

Czytaj też: Rzadki gość w Bałtyku. Delfin zwyczajny w Zatoce Gdańskiej

Unijne limity kontra przyszłość rybołówstwa

Z jednej strony decyzje Komisji Europejskiej wydają się niezbędne dla ratowania zasobów rybnych w Bałtyku, ale z drugiej strony ich skutki są dramatyczne dla lokalnych społeczności rybackich. Limity połowowe mają zapobiegać całkowitemu załamaniu się populacji dorsza i śledzia, lecz jednocześnie odbierają rybakom źródło utrzymania.

KE zwraca uwagę na to, że Morze Bałtyckie jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych akwenów w Europie, co dodatkowo utrudnia odbudowę populacji ryb. Problem przełowienia i degradacji środowiska to wyzwania globalne, ale skutki tych problemów odczuwają na co dzień przede wszystkim rybacy, tacy jak ci z Oksywia.

Rybacy z Oksywia na skraju upadku – paradoks polityki (FOTO: gdynia.pl)
Rybacy z Oksywia na skraju upadku – paradoks polityki (FOTO: gdynia.pl)

Zgubna polityka i puste gesty

Rybacy z Oksywia znajdują się w sytuacji bez wyjścia. Z jednej strony władze miejskie inwestują w przystań, zachowują stare kutry jako symbol dziedzictwa, a z drugiej strony wprowadza się coraz bardziej restrykcyjne przepisy, które niszczą rybacki przemysł.

To wyraźny przykład politycznej niespójności, która zamiast wspierać lokalną społeczność, prowadzi ją na skraj upadku.

Czytaj więcej: Mięsożerne bakterie Vibrio w Bałtyku. Zagrożenie dla turystów

mn

Dołącz do naszej społeczności!

Śledź nas na naszych mediach społecznościowych i bądź na bieżąco!